*Daniel*
Stojąc tak w na balkonie pięć minut, nieźle zmokłem, ale oni nie lubią jak palę w domu. Zaciągnąłem się ostatni raz i wróciłem do głośnego towarzystwa. Fannemel po alkoholu robi się szalony, a to tylko piwo. Jestem ciekawy, co będzie jak ktoś postawi flaszkę. W sumie od momentu gdy wróciłem do pomieszczenia, tylko Phillip mnie zauważył. Spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, po czym znowu wrócił do swojego zajęcia jakim było przeskakiwanie kanałów w telewizji. Nagle Velta zaproponował coś mocniejszego. Alleluja! Otworzył barek i wyjął butelkę wódki, na co wszyscy zareagowali bardzo entuzjastycznie. Chwilę później mieli już w ręce kieliszki zapełnione procentami.
Gdy Fannemel się napił, zobaczyłem na jego twarzy zabawny grymas. Jego policzki od razu nabrały koloru, stał się jeszcze weselszy niż przedtem. Na mnie natomiast alkohol działa dopiero po dużej dawce, dlatego dziwiło mnie zachowanie nowych kolegów, którzy po wypiciu kilku piw i jednego kielona wódki mają takie odpały. Phillip już skakał na kanapie. Serio?... Czy tylko ja jeszcze mam trzeźwy umysł? Patrząc na nich można sobie na to pytanie szybko odpowiedzieć. Kolejny kielon...i następny...i następny. Velta rzyga. Super. Jako iż jestem dobrym człowiekiem, posprzątałem za nim, choć to jego mieszkanie. Jeżeli oni mają taką słabą głowę, to nie chcę być na kolejnej imprezie. Wszyscy wariują, opowiadają jakieś suchary, jeden śpiewa, inny ciągle siedzi w łazience. Mam ich powoli dość, a to dopiero początek.
*Tale*
Pokierowałyśmy się z centrum handlowego na parking. Było już dość późno, a Rune powiedział, że mamy przyjechać przed 23. Spojrzałam na zegarek - była 1 nad ranem. No to mamy kłopoty. Powiadomiłam o tym Celinę, lecz gdy na nią spojrzałam, już nie byłam taka przerażona. Miała na nosie wielką plamę po lodzie, którego właśnie jadłyśmy. Wyglądała przekomicznie, od razu wybuchłam śmiechem, w wyniku czego chwilę później to ja byłam ubrudzona.
- Teraz ty też wyglądasz jak klaun! - zaśmiała się Celina.
- Dobra, jedźmy, Rune nas zabije. - wsiadłyśmy do samochodu i wytarłyśmy swoje nosy.
W radio leciała akurat nasza ulubiona piosenka "Dj Kucho - Can't Stop Playing". W samochodzie rozległy się mocne basy. Podgłośniłam jeszcze bardziej muzykę i zaczęłam tupać nogami w jej rytm. Celina jechała troszkę szybciej niż zawsze, ale nie widziałam w tym nic niebezpiecznego. Dziesięć minut później byłyśmy już pod moim domem. Mogłyśmy zauważyć, że światło w mieszkaniu się pali, więc brat jeszcze nie spał. Już sobie wyobraziłam, jaka będzie awantura, gdy wparujemy.
- Czekaj, ja pierwsza wejdę. - szepnęła Celina.
Poczekałam na schodach, a przyjaciółka weszła do mieszkania na palcach. Chwilę później wybuchła śmiechem i wskazała gestem, że mogę wejść. Od razu usłyszałam hałas dobiegający z salonu. Spostrzegłam Rune, Fannemela, Forfanga i Phillipa tańczących i śpiewających "Øl Afterski". Celina pobiegła od razu do swojego ukochanego, a ja tylko zmierzyłam wszystkich wzrokiem i zdjęłam płaszcz. Podeszłam kilka kroków bliżej roztańczonego towarzystwa i moją uwagę przykuł wysoki blondyn, którego wcześniej nie znałam. Musiał być nowy w kadrze. Po przeanalizowaniu jego mimiki twarzy, wywnioskowałam, że musi być zażenowany zachowaniem chłopaków. W tym momencie to on zlustrował mnie od stóp do głów, puścił przez chwilę blat kuchenny, na którym się opierał i podał niepewnie rękę, przedstawiając się.
- Daniel Andre Tande. - rzekł oschle.
- Tale Velta. - uśmiechnęłam się lekko.
Niezręczna cisza. Blondyn przeczesał ręką swoje włosy na jedną stronę i upijając łyk piwa, przeniósł się na kanapę obok Phillipa i Velty, którzy się uspokoili i zaczęli rozmawiać z Celiną. Kątem oka patrzyła na mnie i obie miałyśmy bekę z pijanych chłopaków. Starali się składać dłuższe zdania, ale im to nie wychodziło. Rune w jednym momencie zbladł i pobiegł do łazienki. Biedny. Daniel pokazał mi gestem, że miejsce obok niego się zwolniło i mogę usiąść. Jaki on dobroduszny. Powiedziałam, że pójdę zobaczyć, co tam z bratem, bo nikt się nim nie zajął. Zastałam go klęczącego przy muszli klozetowej. Nie wspominam już o jej zawartości.
- Już się lepiej czuję! - wstał i przytulił mnie do siebie.
Poczułam zapach alkoholu na jego bluzie i szybko go odepchnęłam. Powoli ruszyliśmy w stronę salonu. Fannis poszedł do kuchni tańczącym krokiem, zrobił mi i Celinie drinka, po czym wrócił i nam je podał.
- Z jakiej to okazji taka imprezka? - zapytała Celina wpatrując się w szklankę.
Poczułam zapach alkoholu na jego bluzie i szybko go odepchnęłam. Powoli ruszyliśmy w stronę salonu. Fannis poszedł do kuchni tańczącym krokiem, zrobił mi i Celinie drinka, po czym wrócił i nam je podał.
- Z jakiej to okazji taka imprezka? - zapytała Celina wpatrując się w szklankę.
- Mamy nowego kolegę w naszej kadrze, trzeba to oblać! - wyjaśnił jej chłopak.
Popatrzyłam na Daniela, a on zmierzył mnie takim piorunującym wzrokiem i wrócił do oglądania telewizji. Co za sztywniak. Nie umie się bawić czy co? Może jest smutny? Tak czy inaczej po pół godzinie wypiłam całego drinka i miałyśmy ochotę na jeszcze jednego. Ostatniego. Oczywiście Fannis nam je zrobił. Swoją drogą jego policzki były bardziej różowe niż zawsze. Nagle Forfang wpadł na pomysł, abyśmy włączyli "Just Dance" na konsoli i trochę potańczyli. Wszyscy byli na tak oprócz Phillipa i Daniela, którzy siedzieli na kanapie i gadali o czymś po cichu. Ich strata. Razem z bratem, Celiną i dwoma Andersami tańczyliśmy do różnych skocznych piosenek. Godzinę później wszyscy byli już wykończeni.
- Odwiozę was! - mruknął Rune.
On już chyba nie wiedział, co mówi. Rozległy się śmiechy. Wstałam z kanapy, żeby przynieść pościel. W końcu gdzieś musieli spać. Zakręciło mi się dość mocno w głowie, musiałam się przytrzymać drzwi, ale chwilę później już było dobrze. Wzięłam potrzebne rzeczy i przydzieliłam każdemu pokój do spania. Pomaszerowaliśmy do łóżek. Akurat ja musiałam spać na kanapie, która śmierdziała od piwa, no ale cóż. Zasnęłam w mgnieniu oka. Obudziły mnie czyjeś głośne krzyki. Nie mogłam dalej spać, a więc poszłam do pokoju, z którego dobiegały te dźwięki. Leżeli tam Phill i Daniel. Blondyn przewracał się z boku na bok, krzycząc coś w stylu: "Puść mnie, rozumiesz?! Zadzwonię na policję jak tak dalej będzie!". Phillip patrzył raz na mnie, raz na kolegę i ciągle się z niego śmiał. Mi jednak nie było do śmiechu. Postanowiłam to przerwać. Potrząsnęłam za ramiona blondyna, a ten szybko się wybudził. Był cały spocony, miał w oczach łzy, trząsł się, ale gdy rozejrzał się po pokoju, uśmiech wkradł mu się na usta i pogłaskał mnie po policzku, szepcząc: "Już jestem chyba bezpieczny, prawda?". O co mu chodziło? Spojrzałam pytająco na Phillipa, a on poprosił mnie, abym wyszła. Powiedział, że on się nim zajmie i że mam iść spać. Jeszcze przed snem myślałam, o tym co Daniel mówił po przebudzeniu, ale nic z tego nie zrozmiałam.
*Daniel*
- Możesz mi powiedzieć co to miało być? - miałem wrażenie, że Phillip zaraz wybuchnie ze śmiechu.
- Ale przecież wiesz, że mówię przez sen i czasem lunatykuję... - poprawiłem włosy i spojrzałem niewinnie na przyjaciela.
- Tym razem krzyczałeś coś o policji, ktoś cię szarpał! Stary, jakie ty dragi bierzesz? Też chcę! - dalej chichotał.
- Ciebie wystarczy piwo i wariujesz. Ja jestem spokojny. Miałem po prostu jakiś koszmar i tyle. Przestań się przejmować tak. - odparłem od niechcenia.
Kurde, kogo ja chcę okłamać? Pewnie szybko się wyda, że coś kręcę. Kiedy mieszkałem u Phillipa też lunatykowałem, ale on sobie z tego robił jaja. A co jak ktoś się zorientuje, że to nie jest przypadek? Że mam problemy ze spokojnym snem? W sumie ta dziewczyna...Tale, bo chyba tak miała na imię, może się szybko domyśleć. Trzeba się trzymać od niej z dala.
- Tande, LOL, czy ty w ogóle kontaktujesz? EEEEEJ! - zaczął wymachiwać rękoma.
- Tak, tak, kontaktuję. Idę spać. Jak będę znowu krzyczeć, to ignoruj to. - zaciągnąłem kołdrę po kark.
- Ale ja się o coś pytałem? Hello? - rzekł gimbusiarskim tonem.
Phillip to straszny gimb. Te jego odzywki ciągle mnie irytują, ale muszę to tolerować. W końcu to jedynie on nie odwrócił się ode mnie, gdy potrzebowałem pomocy. Nadal potrzebuję.
- O co się pytałeś? - podniosłem się z łóżka.
- Spodobała ci się Tale, co? - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie. No proszę cię. Prawie w ogóle jej nie znam. - spojrzałem ostatni raz na ekran komórki, który wskazywał już 4 nad ranem i położyłem się spać.
________________________________________________________
Przepraszam za taki długi czas oczekiwania na pierwszy rozdział, ale musicie zrozumieć, że mam naprawdę dużo nauki. W końcu trzecia klasa gimnazjum, egzaminy, bierzmowanie. :/ Drugi rozdział postaram się napisać szybciej. Dziękuję za komentarze :) I do następnego!
PS: To mój pierwszy blog, zatem z góry przepraszam za jakieś wpadki związane z wyglądem tekstu. Potrzebuję czasu, aby to wszystko ogarnąć.
Rozdział bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać kolejnych :) Obstawiam, że Daniel polubi Tale, albo, że będzie między nimi coś więcej ;) Życzę weny i zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńMarta x
(http://the-love-i-almost-lost.blogspot.com/)
Witam. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest fajny. Phillip i to jego zachowanie gimby zawsze spoko. Ale dobrze mieć takiego przyjaciela, niż nie mieć. Coś mi się wydaje, że coś pomiędzy Tande a Tele będzie, choć on nie chce.
Zapraszam do siebie.
Pozdrawiam. ^^
super, zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://wakemeupjumping.blogspot.com/
Powiem Ci, ze jestem pod wrażeniem tego rozdziału i wpadłam w głęboki żal, gdy po przeczytaniu rozdziału pierwszego, nie zobaczyłam drugiego. Zapomniałaś o blogu, czy wena szwankuje? :) Tak czy siak - są wakacje i mam nadzieję, że coś się tutaj pojawi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
(www.jegospojrzenie.blogspot.com)
czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń